Etiopczycy powiadają: jeśli masz zmartwienie - napij się kawy, jeśli się cieszysz - napij się kawy, jeśli jesteś zmęczony - napij się kawy!
W Etiopii kawę pije się wszędzie. W urzędach, na ulicy, w knajpkach. Dlatego jeśli chcesz z kimś spokojnie porozmawiać, najlepiej umówić się na kawę, zaś do dobrego obyczaju należy wypicie co najmniej trzech czarek napoju. Zwyczaj ten ma swe korzenie w legendzie. Dawno temu trzech pustelników znalazło drzewo, na którym rosły czerwone owoce. Pielgrzymujący pustelnicy byli głodni i zmęczeni, zaś owoce wyglądały kusząco. Pierwszy zerwał kilka kulek i po spróbowaniu stwierdził, że są słodkie. Drugi je uprażył, jednak ich smak pozostawiał wiele do życzenia. Wtedy trzeci wpadł na pomysł, by z prażonych ziaren zrobić sok. Tak w Etiopii narodziła się tradycja picia kawy. Wedle innej opowieści pewien pasterz zauważył, jak jego kozy stają się niezwykle żwawe po zjedzeniu czerwonych owoców. Spróbował, polubił, a z czasem zaczęto z nich przyrządzać kawę.
Najlepszą kawę uzyskuje się z dojrzałych ciemnoczerwonych owoców, które także surowe mają przyjemny smak. W czasie zbiorów zrywa się tylko najbardziej dojrzałe ziarna. Następnie są one suszone na klepiskach domów lub na specjalnych platformach z drewna, zaś na noc przykrywa się je liśćmi bananowca. Pod wpływem słońca owoce czernieją i marszczą się. Po wyschnięciu miąższ owocu kawy jest kruchy i rozsypuje się pod lekkim naciskiem - to znak, że ziarna są wystarczająco suche. Wówczas kobiety wsypują je do stępy wydrążonej w drzewnym pniu i ostrożnie tłuką długim drągiem z nacięciem w środku. Jeśli ziarno jest za bardzo wysuszone, wówczas przy silniejszym uderzeniu można je łatwo rozłupać. Gdy zaś jest jeszcze wilgotne w środku, łatwo je rozgnieść na miazgę. Wysuszone i zmielone ziarna kobiety przesiewają na plecionych z trawy sitach, oddzielając plewę z miąższu. Tak przygotowaną kawę transportuje się w workach z koziej skóry, gdyż do dłuższych przewozów na mułach worki jutowe są nieprzydatne.
Prawdziwą kawę należy przygotować samemu i zwykle jest to obowiązek kobiet. Istnieje wręcz cały rytuał jej przyrządzania. Zielone ziarna są po umyciu wysypane na blachę i prażone do uzyskania ciemno-brązowego koloru. Po kilku minutach izba wypełnia się gorzkim aromatem. Jeszcze gorące wsypuje się do małego moździerza i tłuczkiem ubija je na proszek. Po takim zmieleniu kawę wsypuje się do specjalnego dzbanka i gotuje. Kiedy napój jest prawie gotowy gospodarz odmawia krótką modlitwę. W końcu ciemnobrązowy napój zostaje rozlany do malutkich czarek i dostajemy kawę tak aromatyczną jak tylko to możliwe.
Tutejszą kawę można nie tylko słodzić. Niekiedy Etiopczycy ją... solą, lub piją z dodatkiem masła i ostrych przypraw! Trudno oceniać, czy to jeszcze jest kawa, natomiast z pewnością jej smak pozostaje na długo w pamięci. Na targu zaś sprzedawane są słodkawe w smaku kulki, zrobione z miodu, masła i kawy. Wedle Etiopczyków to właśnie ich kraj jest ojczyzną prawdziwej kawy, zaś jej nazwę wywodzą od nazwy prowincji Keffa, gdzie znajdują się ogromne uprawy. Jednak za najdoskonalszą Etiopczycy uważają kawę uprawianą na terenach rejonu Harer. Nie jest to jednak najlepsze miejsce do odwiedzin dla turystów - zwłaszcza mężczyzn. Tereny te bowiem zamieszkuje wojownicze plemię Danakilów, w którym jeszcze do niedawna praktykowany był obyczaj nakazujący, aby mężczyzna dowodził swej dzielności przynosząc wybrance wieniec z obciętych genitaliów wrogów... Ale z kawą ma to już niewiele wspólnego.
źródło: http://www.etiopia.pl/et_kawa.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz